STUDENCIE, OLEJ WYKŁAD
Wstajesz kwadrans po tym, jak zadzwonił twój budzik. Jedno
oko nawet nie chce się otworzyć. Przełykasz w biegu co popadnie, wciągasz na
siebie pierwszą lepszą koszulkę i biegniesz na uczelnię. Siadasz gdzieś z tyłu,
żeby schować się przed wzrokiem wykładowcy. Po dziesięciu minutach zaczynają
zamykać ci się oczy. Albo wyciągasz telefon i przeglądasz fotki na Instagramie.
Brzmi znajomo? No właśnie.
STRATA CZASU
Teraz zlinczują mnie wszyscy profesorowie, ale tak – wykład
to może być strata czasu. Na przykład, jeśli jest tak nudny, że wolisz spędzić
cały ten czas na liczeniu kratek na kartce notatnika. Jest też absolutnie
bezużyteczny, gdy jesteś tak zmęczony, że po dziesięciu minutach zaczynasz
cicho pochrapywać w ostatnim rzędzie. Jako osoba kończąca właśnie studia, dam
ci, studencie, taką radę: nie idź. Naprawdę nie ma sensu iść na zajęcia, z
których nic nie wyniesiesz.
CZAS DLA SIEBIE
Otrzymany dzięki opuszczeniu wykładu czas warto dobrze
zainwestować. Wtedy nie tylko go nie stracisz, ale wręcz możesz zyskać w
stosunku do innych studentów, co w przyszłości pomoże ci wyróżnić się z tłumu
na przykład w czasie szukania pracy. Nadprogramową godzinę wykorzystaj na
samorozwój, a to na pewno kiedyś zaprocentuje. W czasie okienka można na
przykład przejrzeć oferty stażów i praktyk, albo poszukać lepszej pracy. Masz
przy sobie książkę? Świetnie, czytaj! Jeszcze lepiej, gdyby była to pozycja,
która pozwoli ci zdobyć wiedzę, która później przyda ci się w życiu zawodowym.
A może wykupiłeś kurs online albo chcesz posłuchać kilku podcastów? Czas, który
zaoszczędziłeś na wykładzie, świetnie się do tego nada. W dodatku jeśli
poświęcisz go na coś wartościowego, nie będziesz miał absolutnie żadnych
wyrzutów sumienia (mnie się dość często zdarzały). I jeszcze jedno – jeśli
naprawdę nie dospałeś poprzedniej nocy, zmykaj do łóżka. Sen to podstawa
skutecznej nauki.
DAJ SZANSĘ
Chciałabym jednak podkreślić, że decydowanie z góry, że
będziesz opuszczał wykłady, bo to przecież nudne jak flaki z olejem wypociny
jakiegoś starszego psorka, to nie najlepszy pomysł. Na początku daj szansę
wszystkim przedmiotom i prowadzącym. Wbrew pozorom większość zajęć naprawdę
wnosi coś nowego i ciekawego. Nigdy też nie możesz do końca przewidzieć, co i
kiedy może okazać się przydatne. Odpuszczaj tylko te zajęcia, które ewidentnie
są stratą czasu.
Na moim studiach na szczęście większość przedmiotów okazała
się przydatna, choć trafiła się też jakaś typowa programowa zapchajdziura. A jak to było u Was?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz