DLACZEGO WARTO POJECHAĆ NA ERASMUSA? MOJE DOŚWIADCZENIA
W zasadzie od zawsze myśląc o studiach, miałam w głowie zaplanowane, że wykorzystam wszelki możliwości stypendialno-wyjazdowe do cna. Oczywiście, na szczycie tej listy znajdował się wyjazd na Erasmusa. Kiedy więc tylko zaliczyłam pierwszy rok, co pozwalało mi wziąć udział w procesie rekrutacji, rozpoczęłam przygotowania.
TO MUSI BYĆ HISZPANIA
Wcześniej byłam w Hiszpanii tylko raz, na krótkim,
wspinaczkowym wyjeździe z przyjaciółmi. Bardzo mi się wtedy spodobało,
poznaliśmy też kilka miejscowych osób, z którymi do dziś udaje mi się
utrzymywać kontakt. Hiszpania uchodzi za raj dla wspinaczy, dlatego dla mnie
było prawie oczywiste, że to tam pojadę na Erasmusa. Wybór miałam całkiem
niezły. Jedną hiszpańska uczelnię odrzuciłam z powodu skomplikowanego dojazdu z
któregokolwiek lotniska, z dwóch pozostałych wybrałam tę, która wydawała się
mieć wyższy poziom.
OCZEKIWANIA
Jechałam z nikłą znajomością języka hiszpańskiego, miałam
więc nadzieję, że przynajmniej uda mi się nauczyć go na tyle, żeby wystarczał
do bieżącej komunikacji. Chciałam też poznać nowe osoby, zmienić na jakiś czas
otoczenie i – nie ukrywam tego – pożyć typowo studenckim, erasmusowym życiem.
Dodatkowo, planowałam pozwiedzać ciekawe miejsca i poznać trochę świata. Miałam
szczęście wyjechać do niewielkiej miejscowości, dzięki czemu koszt utrzymania
nie przerósł mojego budżetu i rzeczywiście mogłam sobie pozwolić na
podróżowanie czy, ogólnie rzecz ujmując, korzystanie z życia. Dodatkowo, moja
uczelnia pozwoliła mi przedłużyć pobyt o kolejny semestr, dzięki temu w
Hiszpanii spędziłam dziesięć miesięcy, a to już naprawdę kawałek czasu.
MÓJ ZYSK
Teraz, z perspektywy czasu widzę, że Erasmus dał mi dużo
więcej, niż mogłam przypuszczać. Czystym zyskiem dla mnie jest nie tylko to, że
nauczyłam się języka na poziomie, który pozwala mi teraz spokojnie myśleć o
pracy w Hiszpanii, czy fakt, że na własne oczy widziała kilka znanych, wartych
odwiedzenia miejscowości. Zderzenie w inną kulturą, życie w niej i konieczność
zaakceptowania jej sprawiła, że jestem teraz innym człowiekiem. Bardziej
otwartym na to, co dawniej uważałabym pewnie za dziwactwo. Łatwiej nawiązuję
kontakty, chętniej poznaję ludzi. Dodatkowo, inny sposób prowadzenie zajęć na
hiszpańskiej uczelni i nieco inne wymagania, a także życie z dala od tego, co
znane, sprawiły, że zostałam zmuszona do nieustannego samorozwoju i
samodzielnego szukania odpowiedzi na pytania i problemy. Dzięki temu stałam się
bardziej świadoma tego, co umiem, a z czego powinnam się jeszcze podszkolić.
A DLACZEGO TY POWINIENEŚ POJECHAĆ NA ERASMUSA?
No dobrze, moje doświadczenia rzeczywiście wyglądają, jak z
bajki. Ale dlaczego ty, właśnie ty powinieneś zdecydować się na wyjazd? Poniżej
kilka mniej oczywistych powodów:
- możesz już nigdy nie mieć takiej możliwości – naprawdę, wraz z końcem studiów już nikt nigdy nie zaoferuje ci, że zapłaci za twoje utrzymanie za granicą tylko po to, żebyś czegoś się nauczył, ale jednocześnie świetnie spędzał czas. A już na pewno nie za to, żeby trwało to kilka miesięcy.
- będziesz miał dokąd pojechać na wakacje – nawiązane w czasie wyjazdu międzynarodowe kontakty sprawią, że będziesz miał pomysł na wakacyjne wyjazdy przynajmniej na kilka lat do przodu. I to prawdopodobnie z darmowym, albo przynajmniej niezbyt drogim noclegiem u znajomego/ po znajomości. Dodatkowo nikt tak nie pokaże ci Paryża, jak rodowity paryżanin poznany na Erasmusie.
- rozwiniesz skrzydła – wyjazd zmusi cię do wyjścia poza strefę własnego komfortu, a to jedyna droga do rozwoju. A przecież chcesz się rozwijać, prawda?
- doceni to pracodawca – bo zobaczy, że robisz coś więcej, niż tylko zaliczać semestr za semestrem, zobaczy, że ci się chce i że nie boisz się zmian. Naprawdę, takie cechy są w cenie.
- dojrzejesz – przenosiny za granicę to chyba najszybszy proces dojrzewania, jaki istnieje. Nagle już nie możesz poprosić mamy/taty, żeby coś załatwili czy zorganizowali, nie bardzo masz też komu się wypłakać. Dorosłość staje przed tobą i wymaga, byś sam żył swoje życie. To cenna umiejętność. I najlepsze – to nie mija po powrocie do kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz