#04 MIESIĄC Z JUST: OSIĄGAM CEL, PORZĄDKUJĘ ŻYCIE I POLECAM CIEKAWE BLOGI

#04 MIESIĄC Z JUST: OSIĄGAM CEL, PORZĄDKUJĘ ŻYCIE I POLECAM CIEKAWE BLOGI

Seria wpisów MIESIĄC Z JUST to posty, w których piszę po krótce o tym, co u mnie słychać, oraz dzielę się tym, co dobrego mnie spotkało w minionym miesiącu. Znajdziecie w nim rzeczy, które ostatnio odkryłam i które polecam, aktualne wydarzenia z mojego życia oraz kilka refleksji na temat ostatnich tygodni. Zapraszam!


Pierwszy miesiąc Nowego Roku za nami wszystkimi. Podobno po tym czasie już nie trzymamy się noworocznych postanowień, zapominamy o bożonarodzeniowych refleksjach i właściwie o całym poprzednim roku, popełniając znów te same błędy i wracając do starych nawyków. Ale pesymistyczny początek posta, prawda? Na szczęście nie chodzi o to, jak się zaczyna, a jak się kończy.

certyfikat kurs treningi dieta

PIERWSZY CEL OSIĄGNIĘTY

Styczeń w moim wydaniu obfitował w cudowne chwile! Udało mi się wystartować w wielu zawodach wspinaczkowych i nawet dość nieoczekiwanie zająć w jednych z nich drugie miejsce, z czego jestem niesamowicie dumna. Z uśmiechem spoglądam na moją pierwszy statuetkę wygraną w zawodach sportowych.

Od jakiegoś czasu jednak staram się kierować swoją sportową pasję w trochę innym kierunku. Oczywiście, uwielbiam się wspinać, startować w zawodach i walczyć w skale, ale staram się też rozwijać swoją wiedzę o treningu i o żywieniu. Już po dwóch tygodniach Nowego Roku udało mi się osiągnąć pierwszy zaplanowany na 2018 cel: zostałam trenerem personalnym! Ukończony kurs dał mi nie tylko certyfikat, ale też ogrom wiedzy i inspirację do dalszego działania i rozwoju. Kilka tematycznych książek już czeka na mojej półce.


NOWY ROK, NOWY PORZĄDEK

W moim przypadku Nowy Rok wiąże się z tworzeniem własnego kalendarza, a co za tym idzie – z porządkowaniem priorytetów i celów na papierze i w głowie. I choć ten proces przebywałam w grudniu, to jednak dopiero po pierwszym miesiącu mogę powiedzieć, że naprawdę coś mi to dało. Jestem typem osoby, która robi milion rzeczy i chce się rozwijać w wielu dziedzinach, co wiąże się z tym, że często dopada mnie przepracowanie i nadmiar obowiązków, głownie tych, które sama sobie narzucam. Postanowiłam jednak, że ten rok będzie inny i skrupulatnie ustaliłam swoje priorytety. Zapisałam je na jednej z pierwszych stron mojego planera i gdy mam trudniejszy moment, wracam do tej kartki, aby przypomnieć sobie, co jest dla mnie naprawdę ważne, a co może poczekać. Może brzmi to nieprawdopodobnie, ale w natłoku spraw, które muszę (lub uważam, że muszę) mieć w głowie, zdarza mi się zapomnieć o tym, co naprawdę ważne. Polecam każdemu zrobić sobie listę priorytetów i zapisać ją w miejscu, do którego będzie można wrócić. To zdecydowanie odciąża i odstresowuje.




RUTYNA I NUDA

Tych dwóch rzeczy ogromnie mi brakowało pod koniec poprzedniego roku. Ostatnie kilka tygodni 2017 to było czyste szaleństwo. Z dnia na dzień robiłam wszystko, aby jakoś utrzymać się na powierzchni fali obowiązków, dryfując w zupełnie niekontrolowany sposób, o zmierzaniu w jakąkolwiek stronę nawet nie myślałam. Udało mi się dojść do tego, że winny był brak powtarzalności. Każdy tydzień wyglądał u mnie zupełnie inaczej, o innych godzinach wstawałam, jechałam na uczelnię, co tydzień inny dzień był dla mnie weekendem, a między tym w przeróżne dni i o zupełnie odmiennych godzinach wciskałam drobne zadania, treningi czy spotkania z rodziną.
W styczniu powiedziałam sobie głośno i zdecydowanie: basta! Rozplanowałam od nowa wszystkie obowiązki, skupiając się na tym, żeby z tygodnia na tydzień grupować zadania w ten sam sposób i utworzyć powtarzalny schemat. Po tych czterech tygodniach muszę przyznać, że nagle mam więcej czasu dla siebie, nie zaniedbuję uczelni, treningów ani rodziny. Mam znów czas na seriale czy książkę albo wyjście z przyjaciółmi na kawę. A to wszystko mimo sesji! Niby drobna zmiana w kalendarzu, a tyle korzyści!


OSTATNIO NA BLOGU


WARTO ZAJRZEĆ


  A jak Wam minęły pierwsze tygodnie roku? Napiszcie koniecznie :)

ZŁOTY KAPELUSZ, CZYLI JAK ZDARZYŁO SIĘ NIEMOŻLIWE

ZŁOTY KAPELUSZ, CZYLI JAK ZDARZYŁO SIĘ NIEMOŻLIWE

Nie jestem imprezowym człowiekiem. W zasadzie nigdy nie byłam. Owszem, lubię spędzać czas z przyjaciółmi przy kawie, rozmawiając, śmiejąc się i żartując. Całkiem nieźle udaje mi się prowadzić rozmowę z nowopoznanymi znajomymi znajomych. Ale nie dam się namówić na wyjście na całonocną, suto zakrapianą imprezę, w czasie której zwiedza się połowę barów i ze trzy kluby. To nie znaczy, że nie spędziłam w ten sposób żadnej nocy w życiu. Byłam. Widziałam. Nie przekonało mnie.

Dlatego też właśnie zapytana, gdzie poznam miłość mojego życia, mogłam stworzyć całą listę miejsc, a klubownia-imprezownia i tak zawsze lądowała na samym końcu. Gdy tylko pomyślałam o typie faceta, jaki zawsze stoi przy barze w każdej dyskotece i czeka na swoją ofiarę, której kupi drinka lub dwa, a po jednej nocy wyrzuci z pamięci, to utwierdzałam się w przekonaniu, że gdzie jak gdzie, ale tam to nikogo na życie spotkać się nie da. Do czasu, kiedy ubrałam złoty kapelusz.

IMPREZY NIE, A HALLOWEEN TO JUŻ W OGÓLE

Jeden jedyny raz w życiu obchodziłam Halloween. Bynajmniej nie dlatego, że jak Rejtan rzucam się w obronie polskiej tradycji. Po prostu jako mało imprezowy człowiek nie widziałam potrzeby wychodzenia na miasto, i to jeszcze w przebraniu! No ale jak już wyjechałam na tego Erasmusa, to wypadało pożyć studenckim życiem, więc umalowałam twarz tanimi farbkami z chińskiego sklepu i kupiłam błyszczący, brokatowy kapelusik. A ja już wylądował na mojej głowie, to podążyłam za grupą znajomych do dyskoteki.

party fiesta koncert miłość

SAMOTNIK BEZ PRZEBRANIA

W klubie było tłoczno, mimo przebrań, widziałam sporo znajomych twarzy innych zagranicznych studentów. W ścisku i duchocie, pląsając w rytm jakiejś typowej, głośnej piosenki, partnerzy do tańca gubili się i odnajdywali, co chwilę ktoś inny obijał się o siebie, witał się czy całował. No, wiadomo, typowa impreza. Znajomy miejscowy zaprowadził mnie do kąta za barem i wywrzeszczał do ucha, przekrzykując jazgot głośnika: - To jest mój brat.

Uścisnęłam się z jakimś wysokim, ciemnowłosym chłopakiem. Co za dziwak. Nie tylko jako jedyny z klubu nie był przebrany, ale w dodatku stał tam przede mną w koszulce termicznej rodem spod kostiumu narciarskiego. Zatańczyłam z nim jakiś kawałek czy dwa, a potem tak szybko, jak go poznałam, zapomniałam i rzuciłam się w wir dalszej zabawy.

TO JEST MIŁOŚĆ I KOCHANIE

Los jest przewrotny. Możesz zawsze opowiadać, że spędzisz życie z blondynem. Że nie ma opcji, żeby partner na całe twoje życie nie umiał tańczyć. Albo zarzekać się, że na imprezie to ty na pewno nie poznasz miłości swojego życia. A potem stanie się dokładnie to, co miało być niemożliwe.

Poznałam go na imprezie z okazji Halloween, 30. października, dwa lata temu. W ostatnim miejscu, w jakim mogło to się wydarzyć, w którym znalazłam się z naprawdę nieprawdopodobnego w moim przypadku powodu. I co? I się cieszę. Nie dałam się przekonać do całonocnych imprez w zatłoczonych klubach. Nie przebieram się na koniec października ani nie wycinam oczu w dyni. Ale wiem, że powiedzenie Nigdy nie mów nigdy naprawdę ma sens.
DZIEŃ BABCI. KILKA POMYSŁÓW NA PREZENTY

DZIEŃ BABCI. KILKA POMYSŁÓW NA PREZENTY

Dzień Babci i Dzień Dziadka to takie daty, o których koniecznie pamiętać musi każdy wnuk. Pamiętam, że ten nawyk wpojono mi już w przedszkolu, kiedy co roku panie opiekunki organizowały wieczorne zajęcia wspólne dla dzieci i ich dziadków. Był teatrzyk, było wspólne malowanie, rzeźbienie, tańczenie, jedzenie pysznych ciast i po prostu miło spędzony czas. Dzisiaj, w czasie, gdy świat przyspieszył, a słowo dzień zastąpił wyraz deadline, nie można jednak zapominać o seniorach. I choć pamiętać o nich powinniśmy na co dzień, na pewno będzie im niezmiernie miło, jeśli w ten symboliczny dzień wpadniemy na obiad z małym prezentem.


Jeśli potrzebujecie pomysłu na to, co podarować swoim dziadkom, przygotowałam krótką listę szybkich, niewielkich prezentów, które na pewno sprawią radość seniorom. I zapewnią Wam jeszcze jedną dokładkę drugiego dania w czasie obiadu.

miłość para starsi ludzie dziadkowie

CO PODAROWAĆ DZIADKOM?

1. Kijki do nordic walkingu - nordic walking stał się teraz bardzo popularny. Jeśli tylko Wasi dziadkowie lubią spędzać czas na świeżym powietrzu, kijki będą na pewno świetnym prezentem, który w dodatku pozwoli im zadbać o zdrowie.

2. Taśmy gumowe do ćwiczeń - tak jak i kijki, jest to pomysł na prezent prozdrowotny. Pokażcie dziadkom, że mogą podążać za modą na bycie fit i utrzymywać sprawność fizyczną. Ważne: warto pokazać im kilka podstawowych ćwiczeń, aby wiedzieli, co mogą z taśmami robić. Znajdziecie mnóstwo filmików na youtube'ie.

3. Książka lub audiobook - ciekawa fabuła? Jakaś tajemnica historyczna? A może poradnik dotyczący hobby? Książka to zawsze dobry wybór. A dla dziadków, którzy już nie czytają, świetnie nadadzą się audiobooki.

4. Krzyżówki - kto ma dziadków, którzy nie rozwiązują krzyżówek? No właśnie. Na pewno przyda im się kolejny zestaw. Prędzej czy później po niego sięgną. A w dodatku pomoże im on utrzymać sprawność umysłową.

5. Gra planszowa - na przykład Scrabble albo Rummikub. Albo jeszcze inna, wymagająca trochę zastanowienia planszówka, w którą dziadkowie mogą zagrać we dwoje albo w szerszym gronie. To nie tylko świetny sposób na spędzenie wieczoru, ale też metoda na zachowanie sprawności umysłu.

6. Coś do ubrania - nie wiem, jak Wasi dziadkowie, ale moi zupełnie nie odnajdują się w galeriach handlowych i dlatego sami prawie nie kupują już ubrań. Jeśli Wasi dziadkowie mają tak samo, z pewnością ucieszą się z jakiegoś ładnego, modnego i wygodnego ciucha! Elegancka bluzka dla babci? Wygodny dres dla dziadka? Sami zdecydujcie, co sprawi im radość.

7. Kosmetyki - babcie to nadal eleganckie kobiety! Chcę pięknie wyglądać i czuć się kobieco. A dziadkowie chętnie zaimponują męskim zapachem. Dlatego jako prezent dla dziadków może sprawdzić się też coś z kosmetyków.

8. Herbata - to coś, co niewątpliwie kojarzy się z dziadkami. Nie tylko dlatego, że sami ją piją, ale też dlatego, iż proponują ją swoim gościom razem z kawałkiem ciasta. Z pewnością ucieszą się więc z nowego smaku albo większego zapasu swojej ulubionej.

9. Prezent ręcznie robiony - pamiętacie rysowanie laurek dla rodziny? Kto powiedział, że ten czas już minął? Możecie przygotować coś sami, a dziadkowie na pewno będą wniebowzięci. Może jakiś zabawny album rodzinny? Albo zakładka do książki, ręcznie malowany kubek, uszyty samemu fartuszek... ogranicza Was tylko wyobraźnia!

10. Obecność - ostatnie, ale chyba najważniejsze. Bądźcie ze swoimi dziadkami. W Dniu Babci, na niedzielnym obiedzie, na wtorkowej kawie i w czasie rozmowy przez telefon. Doceńcie to, że są jeszcze z Wami. Codziennie. Nie tylko 21. stycznia.
NIE KAŻDY Z NAS MA TALENT

NIE KAŻDY Z NAS MA TALENT

talent samotność praca sukces

Ania postanowiła kiedyś, że zapisze się na kurs tańca. Na kilku pierwszych zajęciach szło jej dość opornie, ale wiadomo – początki zawsze są trudne. Potem troszeczkę się poprawiła, udawało jej się już nie gubić rytmu i nie mylić kroków. I tak minął rok. Po tym czasie nauczyła się kilku nowych figur i nawet wydawało jej się, że w tym, co robi, jest niezła. Do czasu, aż na zajęciach pojawiła się Beata. Na pierwszych zajęciach patrzyła na Anię z podziwem – też kiedyś chciała tańczyć tak dobrze, jak ona! Na drugich zajęciach udało jej się, z niemałym trudem, powtórzyć po Ani całkiem długą sekwencję kroków. Po chwili tańczyła już z ogromną swobodą wszystkie układy, nad którymi Ania męczyła się już kilka dobrych miesięcy. Nie minął nawet rok, kiedy Beata wystąpiła na pierwszym swoim pokazie, by już po chwili zatriumfować w regionalnym turnieju. W międzyczasie powierzono jej prowadzenie zajęć z dziećmi, a producent baletek zaproponował współpracę.

Ania w tym czasie z trudem opanowała kolejną choreografię. Wylewała siódme poty na kilku porządnych treningach w tygodniu. Czytała książki o technice tańca, rozciągała się i tańczyła jak szalona, a mimo to widziała już, jak Beata znika za horyzontem jej możliwości. Było jej przykro. Czuła, że to ogromna niesprawiedliwość losu, że ta dziewczyna z taką łatwości osiąga to, o czym Ania na razie ciągle tylko może pomarzyć.

Nie każdy z nas w dzieciństwie uprawiał gimnastykę, aby teraz z taką łatwością wykonać trudny układ taneczny. Nie każdy chodził na zajęcia popołudniowe z kilku różnych języków, po to, by zaraz po maturze zacząć zarabiać na tłumaczeniach. Nie każdy od małego biegał z liczydłem, żeby na drugim roku studiów dostać oklaski na międzynarodowej konferencji matematycznej. Nie każdy urodził się z talentem muzycznym, plastycznym, sportowym czy jakimkolwiek innym. Ale mimo wszystko – każdy ma szanse na sukces.

Ania postanowiła się nie poddawać. Mozolnie, trening po treningu, tydzień po tygodniu, rok po roku – ćwiczyła, szkoliła się i doskonaliła. Walczyła z każdą nową choreografią, i choć potykała się sto razy, sto razy wstawała i zaczynała jeszcze raz. I powoli, nie wiadomo kiedy, okazało się, że może Beacie kibicować. Że mimo uprzedniej goryczy, którą odczuwała na myśl o tej dziewczynie, może pojechać z nią teraz na turniej i wystąpić ramię w ramię. I choć na razie celem Ani był po prostu dobry występ, a Beata starała się obronić tytuł sprzed roku, mogły razem świetnie się bawić.

A po kolejnym mozolnym etapie ćwiczeń i walki z własnymi słabościami, okazało się, że Ania też stoi na podium. Też ma swoją grupę dobrze rokujących dzieci. I choć musiała na ten sukces cierpliwie poczekać, choć wylała hektolitry potu i uroniła sporo łez bezsilności, wie teraz, że nauczyła się naprawdę wiele, że zdobyła mnóstwo doświadczenia i poznała siebie. I że tego nikt nigdy jej nie odbierze.


Dla C.
POSTANOWIENIA NOWOROCZNE. JAK JE SPEŁNIĆ?

POSTANOWIENIA NOWOROCZNE. JAK JE SPEŁNIĆ?

No i jest. Nowy Rok. Jak co roku nie wiem, jak to się stało, że to już. Początek stycznia wiąże się z tym, że na siłowni pojawia się więcej osób, bo przecież Nowy Rok – nowa ja, trzeba zrzucić świąteczny sernik babci. W księgarniach być może zanotują większy zysk – przecież w tym roku przeczytam tyyyyle książek! Tak, wyznaczania sobie pewnych celów do osiągnięcia w danym roku jest wspaniałe, niezależnie od tego, czy nazwiesz je konkretnie, ułożysz cały plan realizacji i wpiszesz go w kalendarz (mój przypadek), czy też po prostu będzie to luźny pomysł.


moje cela plany bullet journal 2018

JAK SPEŁNIĆ POSTANOWIENIA NOWOROCZNE?

Ludzie dzielą sią na dwa typy: tych, którzy pierwszego stycznia spisują pełną listę postanowień noworocznych, i tych, którzy mają tylko jedno: nic nie postanawiać. Mam jednak kilka rad, które tym pierwszym pomogą wytrwać w obietnicy. Ci drudzy spokojnie mogą zastosować je w procesie realizacji mniejszych i większych celów, niekoniecznie noworocznych.

ZAPISZ JE

Znasz ten moment, kiedy ktoś próbuje się wyprzeć swoich słów, ale masz je na piśmie? No właśnie. Tak samo działa to w przypadku postanowień. Zapisanie ich w widocznym miejscu, a jeszcze lepiej podzielenie się tym zapisem publicznie, powoduje, że jakoś głupio ich nie wypełniać. Możesz zanotować je w kalendarzu, w pamiętniku albo powiesić na tablicy korkowej. Wybierz takie miejsce, gdzie często będziesz na nie zerkać, dodatkowo się motywując.

WPROWADŹ KATEGORIE

Gdy już mówimy o zapisywaniu postanowień, dobrze byłoby wziąć pod uwagę przypisanie ich do pewnych kategorii. W moim przypadku sprawdzają się cztery: osobiste, zawodowe, sportowe i związane z samorozwojem. Taki podział w połączeniu z listą moich priorytetów powoduje, że wiem, które z moich celów są ważniejsze, a które mogą trochę poczekać.

PODZIEL NA ETAPY

Jeśli twoje postanowienie dotyczy zrealizowania jakiegoś większego projektu, to warto spróbować podzielić ten proces na mniejsze etapy. Wtedy całe przedsięwzięcie nie wyda się już tak strasznie pracochłonne i przytłaczające, a dodatkowo łatwiej będzie ci kontrolować postęp w realizacji planu.

plany cele 2018 postanowienia noworoczne

WYBIERZ NAJWAŻNIEJSZE

Co by tu jeszcze zrobić w tym roku…? Zadajesz to pytanie i nagle, nie wiadomo jak, tworzysz listę stu postanowień. Naprawdę dobrze jest mieć dużo planów i pomysłów! Dzięki temu nigdy się nie nudzisz. Warto jednak mieć na uwadze, że jesteś tylko człowiekiem, a nie superbohaterem i jeśli twoich postanowień jest naprawdę dużo, może się niestety okazać, że nie dasz rady wytrwać we wszystkich. Dlatego ze swojej bogatej listy wybierz kilka tych, które są dla ciebie najważniejsze. Spełnienie tych właśnie będzie planem minimum, a jeśli uda ci się wytrwać też w innych, po kolejnym Sylwestrze powiesz, że to był naprawdę dobry rok.

SPRAWDZAJ POSTĘPY

Dobrze, wszystkie poprzednie kroki zostały wykonane, zaczynasz wypełniać postanowienie. I co teraz? Monitoruj swoje postępy. Powieś na tablicy korkowej albo na lodówce miesięczny, albo nawet roczny kalendarz i zaznaczaj każdy dzień, który przybliżył cię do spełnienia postanowienia. Dzięki temu będziesz widzieć, jak dobrze ci idzie. A gdy trafi się gorszy okres, w którym nie będziesz dawać rady, też łatwo zauważysz, że warto trochę powalczyć.

NIE PODDAWAJ SIĘ

Ostanie, ale nie najmniej ważne, jak mówią Anglicy, to utrzymanie w sobie woli walki. Nie przejmuj się, jeśli czasem coś nie wyjdzie. Każdy miewa gorsze dni. Dlatego jeśli czasem się nie uda, nie odpuszczaj, mrucząc, że teraz to już i tak nie ważne. Działa dalej. W końcu nie liczy się to, ile razy upadasz, a ile razy wstajesz z nową siłą.

Spojrzałam właśnie na listę moich planów na 2018 rok. Trochę tego jest, a u Was? Pewnie też. Nie pozostaje więc nic innego, jak zabrać się do realizacji. To co, działamy?