ZMIANA W ŻYCIU: EMIGRACJA

Niektóre zmiany w życiu przychodzą stopniowo. Na przykład koniec studiów - zaczynasz od rekrutacji, potem kolejno zaliczasz kolejne przedmioty, semestry, lata, aż w końcu piszesz pracę magisterską (albo robisz projekt, tak jak ja), bronisz się i już. Od pierwszego października pierwszego roku wiesz już dokładnie, kiedy moment zakończenia tej przygody nadejdzie i masz całkiem sporo czasu, żeby się do niego przygotować.


Są też takie zmiany, które należałoby określić mianem rewolucji. Z dnia na dzień twoja rzeczywistość staje się inna i nie pozostaje ci nic innego, jak przetrwać szok i stopniowo przyzwyczajać się do tej nowej sytuacji, już w niej żyjąc.


A zmiana moja i pewnie wielu innych osób jest gdzieś pomiędzy. Niby o niej wiem od jakiegoś już czasu, a jednak czuję, że będzie to rewolucja.


emigracja zmiana w życiu obawy

WYJAZD Z KRAJU – EMIGRACJA

Od czasów szkolnych zakładałam, że być może wyjadę kiedyś z kraju. Otwarcie mówiłam o tym, że chcę sprawdzić, jak żyje się za granicą, że będę chciała wyjechać na wymianę studencką. Ale mówiłam też, że na pewno wezmę na rok urlop dziekański i zrobię sobie ten słynny gap year, żeby wykorzystać tę możliwość, skoro mogę. A ostatecznie dziekanki nie wzięłam, więc szkolne mrzonki o emigracji trudno traktować poważnie.

Po szkole przyszedł taki etap, że wyjazd dla samego wyjazdu wydawał mi się bez sensu. Zaczęłam pracę w kraju i, mniej lub bardziej świadomie, żyłam w zgodzie z tym, że to tu właśnie jest moje miejsce. Zacieśniło się w tym okresie wiele moich przyjaźni, bo koniec liceum i początek studiów przetrwały naprawdę tylko te najważniejsze, tym bardziej więc było dobrze tak, jak było.

A teraz przyszedł ten moment, że naprawdę wyjeżdżam. I chyba ciągle w to nie wierzę.

Dlaczego w ogóle emigruję? Przez… chłopaka. A może dzięki niemu? To pewnie dopiero się okaże. Fakt jest jednak taki, że trwamy sobie z Michałem (tak, spolszczyłam sobie jego imię, a co!) w szczęśliwym związku na odległość i czas powoli tę rozłąkę kończyć. Dobrym momentem jest tegoroczne lato, skoro kończę w Polsce studia.

OBAWY EMIGRANTA

Emigrant musi być odważny, o czym pisała Justyna na blogu Już ja was urządzę!. Musi taki być, bo nie wyjeżdża na stałe dzięki nadziei na lepsze życie, ale pomimo obaw o to, że ono może nie nadejść. Ja też się trochę boję.

Boję się, że nie znajdę pracy. Szczególnie że z powodu wyjazdu porzucam etat w Polsce. Szczególnie że w naszym kraju teraz pracy jest mnóstwo, czeka na każdym rogu jak ulotki szkół policealnych. A w Hiszpanii nie.

Boję się, że nie znajdę przyjaciół i będę samotna. Na przyjaźnie w Polsce pracowałam kilka, a nawet kilkanaście lat. Poznałam w tym czasie mnóstwo ludzi, ale tylko kilka osób zostało przy mnie. Czy takie rzeczy zdarzają się więcej niż raz w życiu?

Boję się, że nie będę wsparciem dla rodziny. Rodzice, dziadkowie, ciocie, wujkowie – oni już nie będą coraz młodsi. Będą potrzebować pomocy, mojej pomocy. A mnie tu nie będzie. Zostawiam ich na pastwę starości. I strasznie mi z tym źle.

Boję się, że nie poradzę sobie z formalnościami. Bo jest ich mnóstwo. A im więcej czytam i się dowiaduję, tym bardziej to wszystko jest skomplikowane i trudne. I muszę to jakoś ogarnąć, im szybciej, tym lepiej, bo przecież niewygodnie się żyje w takim zawieszeniu.

I wreszcie boję się, że będę musiała wrócić. I tym samym przyznać się do pomyłki. To czarny scenariusz, który, mam nadzieję, nigdy się nie sprawdzi. Ale gdyby… to będzie mi strasznie głupio. I wstyd. I smutno. Tych uczuć właśnie bardzo się boję.

ZMIANY W ŻYCIU = ZMIANY NA BLOGU

Ten post jest zapowiedzią tego, że będę rozwijać kategorię wpisów o emigracji. Takie Trampki to blog o czymś więcej od życia, a ono za granicą będzie toczyć się dalej. W tekstach będę się dzielić radościami i smutkami, przeżyciami, przemyśleniami i wnioskami, czyli poruszę tę niepraktyczną, uczuciową część tego tematu. Jednocześnie planuję rozruszać znowu kanał YouTube, gdzie chciałabym opowiedzieć o wyjeździe bardziej praktycznie.

Mam nadzieję, że już za kilka tygodniu zaproszę Was na pierwszy od dawna nowy filmik. Trzymajcie za to kciuki! I za mnie, oczywiście.

Czy są tu jacyś emigranci? Dajcie znać w komentarzach, podzielcie się swoją historią. Chętnie poczytam :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz