NIE KAŻDY Z NAS MA TALENT
Ania postanowiła kiedyś, że zapisze się na kurs tańca. Na
kilku pierwszych zajęciach szło jej dość opornie, ale wiadomo – początki zawsze
są trudne. Potem troszeczkę się poprawiła, udawało jej się już nie gubić rytmu
i nie mylić kroków. I tak minął rok. Po tym czasie nauczyła się kilku nowych
figur i nawet wydawało jej się, że w tym, co robi, jest niezła. Do czasu, aż na
zajęciach pojawiła się Beata. Na pierwszych zajęciach patrzyła na Anię z
podziwem – też kiedyś chciała tańczyć tak dobrze, jak ona! Na drugich zajęciach
udało jej się, z niemałym trudem, powtórzyć po Ani całkiem długą sekwencję
kroków. Po chwili tańczyła już z ogromną swobodą wszystkie układy, nad którymi
Ania męczyła się już kilka dobrych miesięcy. Nie minął nawet rok, kiedy Beata
wystąpiła na pierwszym swoim pokazie, by już po chwili zatriumfować w
regionalnym turnieju. W międzyczasie powierzono jej prowadzenie zajęć z
dziećmi, a producent baletek zaproponował współpracę.
Ania w tym czasie z trudem opanowała kolejną choreografię.
Wylewała siódme poty na kilku porządnych treningach w tygodniu. Czytała książki
o technice tańca, rozciągała się i tańczyła jak szalona, a mimo to widziała
już, jak Beata znika za horyzontem jej możliwości. Było jej przykro. Czuła, że
to ogromna niesprawiedliwość losu, że ta dziewczyna z taką łatwości osiąga to,
o czym Ania na razie ciągle tylko może pomarzyć.
Nie każdy z nas w dzieciństwie uprawiał gimnastykę, aby
teraz z taką łatwością wykonać trudny układ taneczny. Nie każdy chodził na
zajęcia popołudniowe z kilku różnych języków, po to, by zaraz po maturze zacząć
zarabiać na tłumaczeniach. Nie każdy od małego biegał z liczydłem, żeby na
drugim roku studiów dostać oklaski na międzynarodowej konferencji
matematycznej. Nie każdy urodził się z talentem muzycznym, plastycznym,
sportowym czy jakimkolwiek innym. Ale mimo wszystko – każdy ma szanse na sukces.
Ania postanowiła się nie poddawać. Mozolnie, trening po
treningu, tydzień po tygodniu, rok po roku – ćwiczyła, szkoliła się i
doskonaliła. Walczyła z każdą nową choreografią, i choć potykała się sto razy,
sto razy wstawała i zaczynała jeszcze raz. I powoli, nie wiadomo kiedy, okazało
się, że może Beacie kibicować. Że mimo uprzedniej goryczy, którą odczuwała na
myśl o tej dziewczynie, może pojechać z nią teraz na turniej i wystąpić ramię w
ramię. I choć na razie celem Ani był po prostu dobry występ, a Beata starała
się obronić tytuł sprzed roku, mogły razem świetnie się bawić.
A po kolejnym mozolnym etapie ćwiczeń i walki z własnymi
słabościami, okazało się, że Ania też stoi na podium. Też ma swoją grupę dobrze
rokujących dzieci. I choć musiała na ten sukces cierpliwie poczekać, choć
wylała hektolitry potu i uroniła sporo łez bezsilności, wie teraz, że nauczyła
się naprawdę wiele, że zdobyła mnóstwo doświadczenia i poznała siebie. I że
tego nikt nigdy jej nie odbierze.
Dla C.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz