WSZYSTKO MA SENS

life is a miracle

Być może już się zorientowaliście, czytając poprzednie wpisy, ale gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, oznajmiam: jednym z najważniejszych wydarzeń w moim dwudziestotrzyletnim życiu był wyjazd na Erasmusa do Hiszpanii. Wpłynął pozytywnie na moją wiedzę i obycie, dzięki niemu stałam się bardziej otwarta i tolerancyjna, a nawet zweryfikował i zmienił moje plany na resztę życia. Ale po kolei.

Było w moim życiu kilka takich momentów, w których pytałam sama siebie: po co to wszystko? Dlaczego to robię? Czemu to musi przytrafiać się mnie? Najczęściej te hasła pojawiały się w mojej głowie wtedy, gdy coś poszło nie tak. Gdy spotykało mnie rozczarowanie lub kiedy zwyczajnie było mi smutno i czułam się rozgoryczona niesprawiedliwością życia. Oczywiście na takie pytania nigdy nie znajdowałam odpowiedzi, co tylko potęgowało niezadowolenie. Do czasu.

A dokładniej do czasu, kiedy wyjechałam i stało się to, na co od dawna czekałam. Poznałam go i zakochałam się. I w tym momencie nagle, niczym grom z jasnego nieba, trafiła mnie myśl o tym, że poprzednie rozczarowania i rozgoryczenia, smutne chwile i nietrafione decyzje – to musiało się wydarzyć, żebym znalazła się tam, gdzie czekało moje szczęście.

Musiałam złamać serce i mnie musiano je złamać. Musiałam odnowić kontakty po to, żeby znowu je zrywać. Musiałam poznać nowe osoby, choć w tym czasie rozpadały się dawne przyjaźnie. Musiałam płakać, żeby potem znów się śmiać. Musiałam zaczynać coś, co natychmiast lądowało w kącie zapomnienia i musiałam kończyć rzeczy, które potem znów zaczynałam. Po prostu tak miało być.

Patrząc obiektywnie, zagraniczny wyjazd nie był niczym więcej niż decyzją i odrobiną przygotowania. A potem tylko czerpaniem z życia pełnymi garściami. Dla mnie jednak było to zwieńczenie splotu wesołych i smutnych wydarzeń, które musiały mieć miejsce, abym tę decyzję podjęła. Dzięki wyjazdowi stałam się bardziej cierpliwa i z większym zrozumieniem zaczęłam przyjmować życie takim, jakim jest. A bywa oczywiście różne. Jak to życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz