JAK CZYTAĆ WIĘCEJ? KILKA SPRAWDZONYCH SPOSOBÓW
Moja polonistka ze szkoły średniej zwykła mawiać, że homo sapines jest już na wymarciu. Nowe
pokolenia to nowy gatunek – homo videns.
Dlaczego videns? Bo już tylko ogląda.
Nie czyta. Nawet nie słucha. Chłonie otaczający świat tylko za pomocą wzroku.
Wtedy byłam wręcz przekonana, że mnie to nie dotyczy. Nie powiem, że pochłaniałam
hurtowe ilości książek, bo tak nie było, ale na pewno regularnie czytałam. Gdy
jednak zaczęłam studia, a potem poszłam do pracy, jednocześnie chcąc rozwijać
swoją pasję, przestałam sięgać po książki. To znaczy wchodziłam chętnie do
księgarni i co jakiś czas z okazji świąt czy wakacji coś tam nawet przeczytałam.
Ale jednak mało. Za mało. A co najgorsze, zdałam sobie z tego sprawę dopiero
teraz, po kilku latach. Dlatego teraz biorę się za siebie i nadrabiam
czytelnicze zaległości, mimo że czasu wcale mi nie przybyło. Jak to robię? Jest
kilka sposobów.
JEDEN ROZDZIAŁ PRZED SNEM
Wiesz o tym, że czytanie odpręża? Szacuje się, że już 6
minut z książką redukuje stres o ponad połowę. Spróbuj codziennie przed
zmrużeniem oczu znaleźć chwilę chociaż na jeden rozdział. Nie tylko dowiesz
się, co przydarzyło się bohaterom opowieści, ale również lepiej wykorzystasz
nadchodzące godziny snu, a następnego dnia będziesz mieć więcej energii na…
kolejny rozdział.
CZYTAJ W TOALECIE
Są osoby, które przez szacunek do książek nie zabierają ich
tam, gdzie król chodzi piechotą. Inni trzymają w ubikacji kilka pozycji do
wyboru. Ja jestem gdzieś po środku tej grupy. Może to zabawne, ale w czasie
posiedzeń zawsze uda mi się przeczytać stronę czy dwie, a czasem nawet krótki
rozdział. Zawsze lepsze to niż klikanie w kolejną głupią grę na telefonie czy
przewijanie facebooka.
MIEJ KSIĄŻKĘ ZAWSZE PRZY SOBIE
Siedzisz w poczekalni u dentysty? A może autobus utknął w
korku? Wykładowca się spóźnia? Super! Właśnie masz chwilę, żeby skończyć
rozdział. Kiedyś wydawało mi się, że to nie ma znaczenia, że i tak nie będę
czytać, nawet mając książkę zawsze po ręką, bo w takich miejscach nie dam rady
się skupić albo zwyczajnie nie będzie mi się chciało. Myliłam się. Nawet gdy
otwieram torebkę z myślą o wyjęciu telefonu i rzuceniu okiem na nowe zdjęcia na
Instagramie, to tkwiąca tam książka jakoś tak się do mnie uśmiecha, że zawsze
ulegnę i ją otworzę.
Muszę jednak przyznać, że wielokrotnie rezygnowałam ze
spakowania książki ze względu na jej rozmiar i wagę. Przecież wystarczy, że
muszę dźwigać laptopa, podręcznik, jakiś notatnik, przekąskę, wodę do picia… Tu
z pomocą przyszedł mi czytnik e-booków. Jest lekki, mieści się w każdej z moich
torebek, a dodatkowo pozwala mi mieć przy sobie kilka książek na raz, dzięki
czemu gdy tylko skończę jedną, mogę zaraz zacząć kolejną. Polecam wszystkim
nieprzekonanym do elektronicznej wersji. Ja sama zawsze twierdziłam, że jak
książka, to tylko z papieru. Ale przekonałam się, że lepsza wersja cyfrowa niż
całkowity brak czytania. Naprawdę.
Polecono ci cudowną, fantastyczną historię, którą na pewno
połkniesz w jeden wieczór, a tymczasem męczysz się akapit po akapicie, starając
się doszukiwać czegokolwiek interesującego? Nie warto. Jeśli po 50-100 stronach
pozycja wydaje ci się nudna – odłóż ją. Nie musisz przeczytać każdej
rozpoczętej książki. Nawet jeśli wszystkim się podoba. Nawet jeśli jest mądra. Sięgaj
po te lektury, które dla ciebie są ciekawe. Nic na siłę, bo tak można tylko
zniechęcić się do czytania na zawsze.
DLACZEGO KSIĄŻKI SĄ WAŻNE?
Dlatego, że regularne czytanie:
- rozwija twoje słownictwo i sposób mówienia;
- zwiększa twoją ciekawość świata;
- powoduje, że masz więcej tematów do rozmów, dzięki czemu stajesz
się interesującą osobą;
- redukuje stres, którego w dzisiejszych czasach naprawdę
mamy za wiele;
- jeśli czytasz w innych językach, doskonale wpływa na twój poziom
komunikacji;
- sprawia, że nigdy się nie nudzisz;
- motywuje do działania i spełniania swoich marzeń.
To co, kiedy ruszasz do biblioteki albo księgarni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz